Liban zdobyty!

Wyruszyliśmy we wtorek 25 kwietnia. Z Warszawy do Frankfurtu, a dalej wprost do celu naszej misji – Bejrutu. Tylko we dwójkę. Ja, z głową pełną szalonych pomysłów na promocję Reksia w Libanie i Magda Żynda, która miała wytłumaczyć libańczykom co mam na myśli.
Mniej więcej o godzinie 4 rano wylądowaliśmy na pięknie położonym lotnisku w stolicy Libanu.Tuż przy wyjściu z samolotu, wzbudzając nasze osłupienie powitał nas hasłem bocian, pan ambasador Wojciech Bożek.Szybko odbyliśmy odprawę i już spotkanie z Michelem Sawan– przyjacielem i członkiem Grupy EkoLogicznej.Wprost z lotniska pojechaliśmy drogą szybkiego ruchu na północ Libanu, gdzie mieliśmy rozpocząć jeszcze tego dnia, naszą wielką, bocianią misję.
Trzy godzinna jazda, krótki odpoczynek, śniadanie i ruszamy w teren. Z wielkim przejęciem patrzymy na piękne, położone w dole miasteczko i zastanawiamy się jak wyglądają miejsca, gdzie strzela się do naszych ukochanych ptaków. Mijamy kolejne posterunki wojska i policji i nie niepokojeni docieramy na wzgórza, skąd rozpościera się cudowny widok na Liban.
Po drodze zatrzymujemy się co kilka minut, wysiadamy z auta i z przerażeniem patrzymy wokół siebie. Wszędzie leżą łuski po nabojach. Jest ich tak wiele, że na powierzchni każdego metra kwadratowego można ich zebrać wielki kosz.
Patrzymy na resztki bocianich zwłok i jedziemy dalej. Nad naszymi głowami lecą w kierunku Syrii pojedyncze drapieżniki. Patrzymy, słuchamy- nikt nie strzela.
Jedziemy dalej, aż na szczyt wzgórza. Tam znajduję pierwsze zwłoki. Jeden, dwa, trzy , cztery…
Same rzadkości: gadożer, orzełki, kanie. Widok jest makabryczny – serce pęka.
Smutni i zniechęceni wracamy do auta i ruszamy dalej. Ciągle patrzymy w niebo, szukając pojedynczych lecących ptaków. Temperatura sprzyja migracji . Żar leje się z nieba – 30 stopni.
Mijamy kolejne zabudowania. Instynktownie poszukuję wzrokiem ptaków i jestem zdziwiony. Pojedyncze wróble, synogarlice, czasem kos.
Na sygnał dany przez kolegę Michela wracamy na wzgórza. Wreszcie je widzimy, lecą.
Nad naszymi głowami w kierunku Syrii leci 47 bocianów. Nikt nie strzela- są za wysoko.
Po południu szybki obiad i jedziemy do przyjaciela Michela – Fadiego.
Wjeżdżamy na kolejne wzgórza i docieramy do pięknie położonego domu, otoczonego gajem drzew oliwnych.
Po serdecznym powitaniu, gospodarz prowadzi nas w cień drzew. Oglądamy woliery, w których leczy i przywraca na wolność ptaki postrzelone przez myśliwych. Przebiegam szybko wzrokiem: bociany, gadożery, orzełki, błotniaki, orliki krzykliwe, kanie…
Wiele z nich już nigdy nie poleci. Ptaki mają ucięte przez śrucinę skrzydła, zniszczone lotki…
Z zainteresowaniem i niepokojem słuchamy opowieści o funkcjonowaniu ośrodka, odczuwając ulgę, że w Libanie są też ludzie, którzy chcą ptakom pomagać.
Dzień drugi
Od samego rana wielkie emocje. Pospiesznie zjadamy pyszne śniadanie przygotowane przez mamę Michela i ruszamy.W planach, spotkania w szkołach i pierwsza publiczna prezentacja filmu „Reksio i bocian”.
Niepokoimy się jak też zostanie odebrane, to o co tak zabiegaliśmy przez ostatnie półtora roku.
Pierwsza szkoła. Piękny, okazały budynek, dzieci w mundurkach, grzecznie kłaniające się na korytarzu i startujemy. Reksio stuka w filmowe klatki, a my patrzymy na znajome kadry naszego filmu. Dzieci z przejęciem obserwują ekran, i w momencie gdy Reksio spada z latawca wybuchają śmiechem. Już wiemy, że reszta potoczy się tak jak przypuszczaliśmy. Do końca filmu bawimy się wszyscy doskonale.
Po zakończeniu filmu pokazujemy prezentację na temat ochrony bociana w Polsce. Prowadzi ją Michel, który doskonale komunikuje się z dziećmi. Te zadają dużo pytań, a na sali czuje się emocje. Jesteśmy bardzo zadowoleni. Kolejna grupa i ten sam scenariusz. Wszystkim uczestnikom wręczamy płytę z filmem.
Tego dnia odwiedziliśmy aż 3 duże szkoły i ku naszej radości reakcje na naszą prezentację były bardzo spontaniczne. Zarówno dzieci jak i nauczyciele byli bardzo zainteresowani. Po południu wracamy do Libanu, by spotkać przedstawicieli organizacji pozarządowych w siedzibie T.E.R.R.E Liban. Na spotkaniu kilkanaście osób. Reakcje bardzo entuzjastyczne. Dostajemy wiele pytań, które Magda dzielnie tłumaczy. Wieczorem, w towarzystwie Paula Abi Racheda wybieramy się do Byblos. Zwiedzamy miasteczko, jemy smaczną kolację i pełni wrażeń wracamy do Bejrutu.
Dzień trzeci.
Od rana prezentacja w szkole świętego Antoniego w Bejrucie. Na spotkaniu sala wypełniona po brzegi. Około 250 osób ogląda Reksia i reaguje bardzo żywiołowo. Prezentujemy polskie dokonania w ochronie bocianów i prosimy o ich wsparcie. Po prezentacji zostajemy zaproszeni do pani dyrektor. Wręczamy szkole pamiątkowy certyfikat i już jesteśmy w drodze. Zmierzamy na Uniwersytet Balamant, gdzie mamy mieć swoje 3 minuty.
Okazały budynek, piękne audytorium, i grono profesorskie na przestronnej sali prezentacyjnej. Opowiadamy o celu naszej wizyty, pokazujemy Reksia i zwracamy się z apelem o ochronę ptaków lecących nad terytorium Libanu. Zostajemy mile przyjęci.
Na korytarzu robimy pamiątkowe zdjęcia i… ponownie jesteśmy w drodze.
Auto mozolnie wspina się na wzgórza porośnięte okazałymi cedrami.
Po godzinie dojeżdżamy do rezerwatu, gdzie czekają na nas dwaj strażnicy. Specjalnym samochodem jedziemy ponad 2500 metrów nad poziom, na sam szczyt. Cudowne, zapierające dech w piersiach widoki, ponad dwustu letnie cedry i śpiewające wszędzie lerki. Na szczycie leży śnieg i jest chłodno. Z zapartym tchem patrzymy w dół, słuchając opowieści o przyrodzie rezerwatu, jego ochronie oraz o ptakach (nasz przewodnik okazuje się być ornitologiem).
Robimy serię zdjęć i wracamy na sam dół, gdzie temperatura sięga ponad 20 stopni.
Ze względu na późną porę, dość pospiesznie wracamy do Bejrutu. Odwiedzamy po drodze doktora Munira prowadzącego mini zoo. W wolierach spotykamy wilki, hieny, niedźwiedzie oraz oczywiście ptaki. Naszą ciekawość budzą pelikany, kanie, żuraw i sęp, które zostały postrzelone przez myśliwych. Nasz gospodarz również leczy i wypuszcza na wolność ptaki poszkodowane w wyniku nielegalnych polowań. Dyskutujemy dość długo i żywiołowo. Wymieniamy adresy i ponownie ruszamy w drogę. Celem jest rezydencja pana ambasadora Wojciecha Bożka. Na miejscu zostajemy przyjęci bardzo serdecznie przez pana ambasadora wraz z małżonką. Spotykamy kilkunastu polskich dyplomatów oraz przedstawicieli organizacji pozarządowej. Uderza nas zainteresowanie celem naszej wizyty oraz deklaracje wsparcia przyszłych działań. Dyskutujemy bardzo długo. Pokazujemy prezentację oraz naszego Reksia. Wręczamy przygotowane wcześniej certyfikaty, w tym jeden dla pana ambasadora, który nadaje swojemu boćkowi imię Wojtek. Kolejne przekazujemy poznanym osobom, a jeden za pośrednictwem pana ambasadora, ministrowi środowiska Libanu.
Rozmowom nie ma końca, a my przypominamy sobie że nad ranem trzeba wracać do Polski. Około północy żegnamy się i wracamy do hotelu, gdzie pakujemy nasze bagaże. Nie możemy już spać i udajemy się na lotnisko.
O 7 rano jesteśmy ponownie na ogromnym lotnisku we Frankfurcie, a o 14 lądujemy na Okęciu.
W ciągu 2 dni zaprezentowaliśmy Reksia oraz nasze dokonania ponad 1000 dzieci i nauczycielom.
Widzimy, że odbiór jest wspaniały, przekonaliśmy się jak wiele możemy zdziałać razem i ile jest jeszcze do zrobienia.
Już planujemy kolejne kroki i będziemy je konsekwentnie realizować.
Cel jest jasny i czytelny:
OCHRONA PTAKÓW MIGRUJĄCYCH NAD TERYTORIUM LIBANU.
JEŚLI NAM SIĘ POWIEDZIE, SKORZYSTA NA TYM NIE TYLKO POLSKA PRZYRODA

Projekt jest częścią kampanii „Bociany ponad granicami” prowadzonej przez Grupę EkoLogiczną od roku 2013.
Nasza wyprawa nie mogłaby się odbyć bez wsparcia niezwykłych przyjaciół, którym z całego serca dziękujemy.

Pomogli nam:
Bez Szablonu- Renata Orzeszek, która wykonała projekt płyty z Reksiem, Kozak Druk- drukując pięknie okładki i tłocząc płytę, MADAR- hurtownia i sieć sklepów z artykułami dla dzieci- finansując dużą część nakładu płyty, Studio Filmów Rysunkowych w Bielsku Białej- udostępniając nam Reksia, Zakład Utylizacji Odpadów w Siedlcach, który sfinansował nasz przelot do Libanu oraz: Anna Chomiuk, Ryszard Ryś, Katarzyna Kruk, Piotr Romaniuk, Danuta Walczak, Teresa Kolano, Anka Bizoń, Joanna Szawłowska, Bożena Krajszeft, Młodzież z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Siedlcach, Magda Żynda, Marzena Stefaniuk, Ewa Głogowska, Ewa Osik, Lucyna Macińska, Radek Strzaliński, Agnieszka Świacka, Magda Lasocka, Karolina Barc, Piotr Kuchta, Lucyna Podwojewska, Beata Krzymowska, Lucyna Koprowska, Michel Sawan, Daniel Woliński.

Magdalena Żynda, Ireneusz Kaługa